WOJNA NA WYNOS

Nie mamy zaszczytu znać małżonki Kazia Odnowiciela, ale musiał być żonatem, skoro jeżeli historia nasz poucza, że kilkoro dzieci posiadał. Największą jednak pociechę miał z najstarszego - Bolek mu było. O wiele o charakter się rozchodzi, kubek w kubek, wypisz, wymaluj - nieboszczyk Chrobry - koleżka w deche, szczery niemożebnie, koszule by z siebie zdjął ostatnią, chojrak, że rzadko poszukać, przed nikiem nie drefił, ale honorowy wprost do obrzydliwości, marnego słowa nie dał sobie nikomu powiedzieć, raptus straszny i między nami, mężczyznami, mówiąc, rozróbkarz nielichy, podbawić się lubiał na sto dwa. I to go właśnie poniekąd zgubiło, jak za króla po tatusiu został.

Na razie, uważasz pan, nachwalić go się wszyscy nie mogli: „Ach, jaki śmiały, nadzwyczaj” - o niem mówili. Grzał nieprzyjacieli faktycznie, aż trzeszczało, do niemieckiego cesarza się postawił i przestał mu forse, czyli tak zwany hołd odpalać. Bo, uważasz pan, taka była wtenczas moda, że Polska nie wiadomo dlaczego rok rocznie szkopom dole z podatków musiała oddawać. Zapłacił Boluchna raz, zapłacił drugi, ale się koniec końców zbontował i mówi do ministra skarbu:

„Nie dawać łobuzom grosza, jak przyjdą, przyślij ich pan do mnie.”

Przyjechali szkopy po Nowem Roku z workiem po pieniądze, przysłał ich minister do Bolka, a on jem zapytanie robi:

„Panowie szanowne do kogo?”

„Do wielmożnego obywatela króla.”

„W jakiej sprawie?”

„Wiadomo, po forse za hołd.”

„Dla kogo?”

„Co z nasz król balona robi? Wiadomo, dla cesarza.”

„Dla cesarza?! A coże ja go za rudą brode szarpanego na wypasienie wziełem? Co on taki znowuż ciężko przystojny, tak się da lubić, pieska jego fotografia? Powiedzcie mu, że dostanie ode mnie dwa haki, a jak mu się nie spodoba moja odpowiedź, niech pisze apelacje do ślepej kiszki.”

Postawili szkopy na króla oczy, nie kapują, co mu się stało, ale koniec końców zabrali się i poszli. I myślisz pan, że cóś z tego było? Nic. Zajemponował łachudrom. „To on musi być mocny, jak się tak do nasz stawia” - myślą sobie i przestali się upominać.

Później pomagał Bolek różnem swojem poniterom, famieliantom i koleżkom z królewskiej branży. Jak który gdzie tylko od kogo na świecie knoty dostał, z miejsca do niego na skargie leciał, a on „Szczerbca” po pradziadku Chrobrem łapał i zasuwał koleżkie bronić. Ten „Szczerbiec” faktycznie był wyszczerbiony, bo Chrobry w swojem czasie w Kijowie Złotej Bramie niem przyiwanił i w kuty żelazny zawias trafił. Znajome namawiali króla, żeby go na szmelc oddał, bo nie wypada urzędowej osobie takiem zdezolowanem pałaszem się posługiwać, ale Śmiałoszczak jem odpowiadał:

„Nie mogie, bo to pamątka rodzinna po pradziadku, a szczerbaty nie szczerbaty, nie chciałbyś pan chyba, żebym pana niem zaprawił.”

I nikt faktycznie nie chciał próbować na sobie, czy pałasz jeszcze dobry. A był nienajgorszy, bo gdzie się tylko wnuczek Chrobrego z niem pokazał, wszędzie nieprzyjacieli zwyciężał. A w ogólności przeważnie za granicą te wojny prowadził, na wynos, można powiedzieć.

Przylatuje raz czeski król z płaczem, że szwagier rodzony z kraju mu kota popędził i korone zabrał. „Nic się nie bój - mówi mu na to Bolek - zaraz się na niem odegramy” - i zasuwa z tem płaczkiem do Pragi.Wchodzą dp pałacu, patrzą, faktycznie, jakiś lebiega na tronie siedzi z koroną na łbie.

„To ten?” - pyta się Bolek czeskiego króla.

„Ten sam.”

„Daj mu w ucho. Nie bój się, w razie czego cię obronię.”

No to, ma się rozumieć, czeski król szwagra w arbuz i swoją rodowitą koronę mu zabrał.

To samo było w Budapeszcie, to samo w Kijowie. Ale dużo te koleżeńskie interesa czasu zabierali Bolkowi i stale i wciąż za granicą zmuszony był z wojskiem siedzieć. Znudziło się to, ma się rozumieć, oficerskim żonom w Krakowie i zaczeli się z cywilami, jak to mówią, rozrywać. Co który oficer na urlop przyjedzie do Krakowa, oczy wytrzeszcza i dziwi się, że dzieci mu przybyło. Zostawił czworo, ma siedmioro.

Tłomaczyli się rozerwistki, że to prawdopodobnie się stało listownie, bo mąż bardzo uczuciowe listy pisał. Rodzinne nieporozumienia na tem tle powstawali. - „To my się w Kijowie męczem, a wy u Noworolskiego ciastka z kremem doktorom fondujecie? To my w Kijowie do ostatniej kropli krwi walczem, a wy u Hawełki z tajnemi radcami się podbawiacie?!” - narzekali te zdradzone mężowie. Ale tak, Bogiem a prawdą, to w tem Kijowie nie ze wszystkiem tak było. W dzień, owszem, wojna szła na potęgie, ale po nocach nieliche rozróbki się odbywali. Wojskowe faceci na dancingach przy cygańskiej orkiestrze w gazik uderzali niewąsko. Bolek też nie był pod tem względem od macochy i nie bardzo się tak znowuż do Krakowa wyrywał. Kijów miasteczko wesołe, a w Krakowie przeważnie narodowe pamiątki.

Tu kijowianki na bałabajkach podgrywają „Oczy czarne”, „Dwie gitary” albo „Ach, zacziem eta nocz...”, a tam pochód ku czci Kadłubka. Ciężko mu się było wybrać nazad, ale koniec końców przyjechał król z wojskiem do domu. Rozerwistki do galopu zebrał, radców do mamra powsadzał, ale nie zdawał sobie sprawozdania, że sam jest winien temu wszystkiemu. Ale najgorsze to to, że biskupa, któren go do pokuty wzywał, życia pozbawił. Wtenczas dopiero sprzytomniał, żałować poniewczasie zaczął, na puszcze w charakterze pokutnika się udał i słuch po niem zaginął.

Po Bolku braciszek jego młodszy za króla się został, Władysław, którego nie wiadomo dlaczego Hermanem nazywają, przecież on nie żaden Herman, tylko Piastuszkiewicz. Czyje to było nazwisko, jak się to stało, do dzisiej nikt nie wie. Możliwe, że przy chrzcinach papiery w parafii pomięszali albo ojciec chrzestny był troszkie pod rezyką, jak to przy takiej uroczystości, i nazwiska pokręcił. Albo swoje podał, albo chrzestnej matki, a może nawet akuszerki. Każdy inny sprostowanie by zrobił, ale Władkowi się nie chciało, bo był człowiekiem fatalnie niedbałem, w dziadka Gnuśnego się wdał. Dosyć na tem, że nawet koronacji nie urządził, bo nie mógł do lubilera do przymiarki korony się wybrać. Tak tyż rządził. Chorował, kwękał, jak nie w Krynicy, to w Ciechocinku siedział.

Synowie za niego rządzili, a jak się przeniósł do tak zwanej wieczności, Bolesław Krzywousty, jako najstarszy, panować u nasz zaczął.

Nie można powiedzieć, nielichy to był król, tylko tan błąd zrobił, że Polskie między niezgodne dzieci podzielił.

Wtenczas zaczęła się polka w trzecią strone z figurami...