SZEMRANA AGNIESZKA

Musiem sobie powiedzieć, że nasze przodki za duzo sobie z królami pozwalali. Sztywny był troszkie w kolanach król Władysław, już go cholery - Laskonogiem zrobili. Czerwieniał się drugi, jak się kto przy niem dwuznacznem słowem odezwał albo dziewczynka na plantach w Krakowie perskie oko do niego zasunęła, zaraz mu łatkie przyczepili - Wstydliwy. Jak był blondyn - to Biały, świński kolorek o niem mówili, a jak bronet, to znowuż za Czarny jem się wydawał. I tak o wszystkich. Brode zapuścił, od razu mu tytuł dorabiali Heniek Szpicbródka. Włosy się królowi mało wiela kręcili, Bolesławem Kindziorowatem się zostawał.

A to dlatego, że cenzury wtenczas nie było i... tego co pan wisz, a ja rozumie.

A w ogólności to, Bogiem a prawdą, cięty jestem na nich mocno, że zaczem razem w zgodzie żyć, grandy między sobą toczyli i te nasze kochane Polskie do wiatru wystawiali i braciszek na braciszka zagranicznych facetów napuszczał.

Ale chwilowo zaznaczem parę słów na konto czterech synów Krzywoustego.

Władek, najstarszy, chociaż najlepsze miasta otrzymał, miał życzenie wszystko młodszem braciszkom zabrać, ale przedtem musiał ich wykołować. Rzecz jasna, że chłopaki spomknęli się między sobą i mówią:

„Do Miećka jadziem, do Poznania i niech Władek spróbuje tam za nami przyjść - ręka noga mózg na ścianie!”

I faktycznie tak się stało, nadleciał Władek z wojskiem pod Poznań, a braciszki wyskoczyli i taki wszystka trzech dali mu wycisk, że nosem się podpierał i do Wiednia zmiatał na skargie do teścia, któren był jakiś austryjacki hrabia. Zamelinował się w tem Wiedniu na amen i bojał się nosa do Polski pokazać, żeby mu młodsze bracia czasem łomotu nie powtórzyli.

A u nasz temczasem za króla się został młodszy od niego o rok Bolek, tak zwany Kindziorowaty. Jak się zastanowić, to musieli faktycznie nasze przodki dawać jem takie różne przezwiska, bo inaczej nie doszliby z temy królamy do mety, nie porozbieraliby się w nich, bo w przeplatankie co drugi albo Bolesław, albo Mieczysław się nazywał. Kalendarza widocznie przyzwoitego ze wszystkiemy świętemy nie mieli.

Otóż więc jak ten Kindziorek nastał, tyż nie było w kraju spokojności, bo bratowa fokstrotka, niejaka Agnieszka, stale i wciąż Władka bontowała, żeby nazad na tron się wmeldował. Ale Bolek nie dał się z posady wysiudać i list do Wiednia do brata wysłał, a w niem w te wyraził się słowa:

„Powiedz, Władziu, tej swojej szemranej małżonce, żeby przestała szurać i polityką się zajmać, a więcej domu pilnowała, a zwłaszcz kuchni, bo jakżeśmy przed wojną na święta u wasz w gościach byli, włos w czerninie znalazłem. I o wiele ty jej tego nie przetłomaczysz w swojej osobistej osobie, do Wiednia będe zmuszonem przyjechać i parę słów prawdy jej zaznaczyć, ale się boję, że wtenczas nie tylko jej tatuś, hrabia, ale i wujo, sam niemiecki cesarz, coś niecoś po krzyżu przy okazji może oberwać, bo nie sam się tam wybrać zamiaruje, ale w towarzystwie paru osób wojskowych.”

Władek pokazał, ma się rozumieć, ten list Agnieszce, a ona z miejsca poleciała z niem do cesarza. Szkop się cholerycznie obraził i o mały figiel do wojny nie doszło, ale w tem trakcie Władek zakitował i Kindziorek dobrowolnie oddał sierotom, co się po niem zostali, na odczepnego Śląsk. Podzielili się między sobą niem, jeden wziął Wrocław, drugi Legnice, trzeci Cieszyn i temuż podobnież. A matka, ta właśnie Agnieszka, na foksdojczów ich wychowała i w ten sposób na pareset lat żeśmy te miasta stracili i dopieru niedawno ich nazad dostaliśmy.

Po Kindziorku, niech z Bogiem spoczywa, nastał trzeci syn Krzywoustego, apiać Mieciek. Ten znowuż nazywał się Stary, bo brode do pasa sobie zapuścił, żeby mieć powagie w rodzinie i żeby go się wszyscy słuchali. Z tą brodą niemożebnego ważniaka zagrywał, wojsko i urzędników państwowych krótko trzymał i za byle co do mamra ich pakował. Zgniewali się, ma się rozumieć, koniec końców, powyższe czynowniki miarodajne i mówią:

„Dokądże on tu nam będzie świętego Mikołaja z tą brodą odstawiał? Musowo mu ją obciąć, wtenczas się pokaże, że to młodziak, któren nasz powinien się słuchać.”

No i, ma się rozumieć, uradzili, że którego dnia na większy ochlaj go zaproszą pod zimne zakąski, a jak się zagazuje na beton, fryzjer zza firanki wyskoczy, raz-raz brodę maszynką mu ostrzyże, przyogoli go, włosy obetnie na grzywkie i w ogólności z Mieczysława Starego w dziesięć minut Mietuchne w poborowem wieku wyszykuje. Ale nic z tego nie wyszło, bo król był nietronkowy, przez całe przyjęcie tylko szklankie herbaty z cytryną wypił. A te, uważasz pan, spiskowcy same zaleli się w drobną krakowską kaszkie i tak na Wawelu rozrabiali, że Mieczysław zmuszonem był ich przymknąć do wytrzeźwienia w łazience.

Ale się koniec końców i tak nam na niem odegrali, korone, berło i jabłko papierówkie, które królowie zawsze w ręku trzymają, odebrali.

Odszedł Mieczysław, przyszedł Kaźmierz, nazwany Sprawiedliwem, bo Ministerstwo Sprawiedliwości założył, podatek obrotowy od podkręcania wąsów zmniejszył i temuż podobnież.

„Ale za to cały państwowy interes po najdłuższem mojem życiu na syna mojego, Leszka, przejdzie i żadne tam cioteczne bracia, przyszywane kuzyni i inne szamrane sierotki po wujaszkach z prowincji nigdy mu podgrymaszać nie będą.” - Takie postawił żądanie i musieli mu to dać czarne na białem.

Chciał w ten sposób znowuż zebrać całą Polskie w jednem ręku, ale cóż - po jego śmierci dalsza rodzina znowuż szurać zaczęła.